Polub nas na Facebook'u

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Weteran zdobyty!


Stało się ! Tytuł Weterana Runmageddonu zdobyty :)
Zacznę może od samego początku. Przygoda z Runmageddonem zaczęła się już rok temu.
Do pierwszego startu nakłonili mnie znajomi. Bieg odbywał się na torze wyścigów konnych na Służewcu (Warszawa). Dystans jaki był do pokonania to 6 km. Nie byłoby w tym nic trudnego, gdyby nie dodatkowe 30 przeszkód, które były na trasie. Bieg przez bagna, wchodzenie po linie, "spacer z pieskiem" (6-cio kilogramowy kamień, który ciągnie się za sobą na sznurku), Tarzan, opona i wiele, wiele innych.
Bieg zakończyłem wtedy na dość odległej pozycji, ale nie o to w tym wszystkim chodziło. Wtedy liczyła się dobra zabawa i współpraca w team'ie.

Rok później, pojawiła się informacja o tytule Weterana Runmagedonu, który uzyskuje się po zaliczeniu wszystkich 3 formuł biegu:
Rekrut - (6 km / 30+ przeszkód) Classic - (12 km / 50+ przeszkód) Hardcore (21 km / 70+ przeszkód)

Ukończenie każdego Runmageddonu to wyzwanie. Ukończenie go z dobrym czasem, to wielkie wyzwanie. Nie chodzi tu nawet o sam bieg, tylko raczej o przeszkody, które są na trasie. Część z nich jest trudno pokonać samemu, tak jak 3 metrowe pionowe ściany- wtedy przydaje się pomoc innych uczestników biegu. Przy części, może przeszkadzać lęk wysokości- skok z 10 m na strażacka poduchę. A na pewno przy każdej, potrzebna jest nie lada sprawność i siła.


Na początku roku postawiłem sobie cel – zdobyć tytuł Weterana.
Od wielu lat ćwiczę na siłowni, ale tam kształtuje się zupełnie inna siłę, niż ta która jest potrzebna na trasie. Na potrzeby startów, zmieniłem sposób treningów: włączyłem treningi obwodowe, mniejszym ciężarem, z większą intensywnością. Skupiałem się też na poprawieniu skoczności, wzmocnieniu chwytu i poprawieniu wydolności. Trenowałem na drążkach, kółkach olimpijskich, wykonując liczne podciągnięcia, pompki, muscle up'y, box jump'y. Jeżeli chodzi o samo bieganie, to tylko przed startem na 21 km, biegałem dłuższe odległości żeby oswoić się z tym dystansem.
Przed krótszymi biegami, szczególnie przed rekrutem, skupiłem się na interwałach sprinterskich.
Jeszcze przed startem w Runmageddonie zaliczyłem kilka biegów ulicznych takich jak:
Bieg ulicą Piotrkowską – 10 km
Alle Run – 10 km
Półmaraton Warszawki – 21,1 km


Nadszedł ten moment, aby zmierzyć się z wyzwaniem. Swoje starty w tym sezonie zacząłem od górskiego festiwalu w Myślenicach. Na pierwszy ogień poszła najcięższa formuła- Hardcore. Góry, strumyczki, stok narciarski, rzeczka, czego chcieć więcej? Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie trzeba było biec w tych strumykach, wchodzić, a nie zjeżdżać pod stok narciarski, i przeprawiać się, a nie przejeżdżać przez rzekę.
Nie zapominajmy o dodatkowych 70 przeszkodach, które tak na prawdę były głównym problemem, na tak morderczej trasie. Na mecie zameldowałem się w czasie 4:27:10. Oczywiście, podczas tak długiego biegu konieczne jest nawadnianie i odpowiednie odżywienie na trasie. Cały czas miałem ze sobą wodę w camelbaku, a także żele energetyczne. Na trasie były rozstawione punkty odżywcze z cukrami w rożnych postaciach. Ważne jest również wcześniejsze "naładowanie węglami". Odpowiednie zwiększenie podaży węglowodanów przed startem, tak by zgromadzić zapas glikogenu w organizmie, żeby czerpać z niego energię podczas biegu. Był to na prawdę morderczy bieg, ale po jego zaliczeniu, to co najtrudniejsze miałem już za sobą.
Drugim w kolejności biegiem była formuła Classic. Tym razem miejscem zmagań była Twierdza Modlin. Sceneria biegu- wspaniała. Dobrze przygotowana trasa i przeszkody, dzięki czemu biegło się naprawdę przyjemnie, co nie znaczy, że było łatwo. Bieg ukończyłem z czasem 2:21:42.
Na sam koniec pozostawiłem sobie Rekrucika- taka wisienka na torcie. Najkrótszy dystans, choć nie należał wcale do łatwych. Odbył się w Warszawie, nad Zalewem Bardowskiego.


Sporo przepraw przez wodę, zasieków a do tego kilka nowych przeszkód. Tutaj już skupiłem się na wykręceniu jak najlepszego czasu. Udało się dobiec w czasie 57:19.
Podsumowując pokonałem ponad 40 km i 150 przeszkód . Postawiłem sobie cel i konsekwentnie go realizowałem. W życiu trzeba stale ustawiać sobie wysokie poprzeczki, żeby mieć do czego dążyć. Może teraz połączę 2 pasje- góry i bieganie, i kolejnymi biegami będą typowo górskie biegi? Tego jeszcze nie wiem, ale wiem, że chcieć to móc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz